dyś mądry. Francuzów umiałeś bić, a co poczniesz, jak ci dachu nad głową niestanie, albo łyżki strawy do gęby?
Zwycięzca z pod Gravelotte uchwycił się za głowę.
— O Jezu, Jezu!
Magda miała dobre serce; wzruszył ją ten ból Bartkowy, więc rzekła zaraz:
— Cichoj, chłopie! cichoj! nie łap się za łeb, skoro ci się jeszcze nie zgoił. Byle Bóg urodzaj dał! Żytko ci takie śliczniutkie, że aż się ziemię chce całować; pszenica też. Ziemia nie Niemiec, nie ukrzywdzi. Choć to i bez twoją wojnę kiepsko koło roli zrobione, to ci tak rośnie, że a!
Poczciwa Magda uśmiechnęła się przez łzy.
— Ziemia nie Niemiec... — powtórzyła raz jeszcze.
— Magda! — rzekł Bartek, patrząc na nią swemi wyłupiastemi oczyma. — Magda!
— Czego?
— A bo tyś jest... niby...
Bartek czuł dla niej wdzięczność wielką, ale nie umiał tego wyrazić.