Ta strona została uwierzytelniona.
ki i jakie zgrabne nóżki!... Ale trudno!... Trzeba przeczytać.
ŻONA.
Schowaj te listy.
LITERAT.
Nie!... nie chcę mieć nic na głowie! Moja Anulko, niech dzieci pobawią się z Medorem w saloniku, a ja wezmę się do tych listów... Masz tobie! Zgniotłem, udając żabę, binokle — a drugie, nie wiem, gdzie są.
ŻONA.
To ja ci pomogę! Dobrze?
LITERAT.
Dobrze! czytaj!...
(Dzieci z Medorem wychodzą).
ŻONA (otwiera pierwszy list i czyta).
»Czcigodny mistrzu!... Wiem, że każda pańska chwila należy do całego społeczeństwa i że odpoczynek pański jest wprost święty, ale wiem również...«
LITERAT.
Oj!...
ŻONA (czytając dalej)...
»Ale wiem również, że serce pańskie, nie mniejsze od pańskiego geniuszu, ogarnia całą