Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.
ŻONA.

Nie! za nic w świecie!... Niech wiem co mnie czeka! (Czyta dalej:) »Wyrosłam u stóp twoich, jak przylaszczka u stóp niebotycznego dębu. Ale czyż mali nie mają prawa chronić się pod cień wielkich? więc oto i ja udaję się pod twoją opiekę. Jestem młodą dziewczyną«...

LITERAT (przerywając).

I głupią!...

ŻONA.

»Jestem młodą dziewczyną, ale kocham literaturę i pragnęłabym jej służyć, zwłaszcza gdybym od Ciebie usłyszała słowo zachęty. Mama, ciocia Andzia i kuzyn Józio nie szczędzą mi pochwał, ale ja im nie wierzę i czekam na twój wyrok. Wiem, że każda chwila twoja jest drogą dla całego społeczeństwa, ufając jednak w twą dobroć, posyłam ci te biedne sześć tomów mojej pierwszej powieści, pod tytułem: »Na jednej nodze«. Przeczytaj ją! Tyś mnie natchnął, więc nie wydawaj wyroku śmierci na to dziecię, które pod wpływem twoim, z nieśmiałością na świat wydałam...«

LITERAT (oddychając głęboko).

A widzisz, że to metafora. Do kosza! do kosza! można się wściec! Ja mam czytać sześć