Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/048

Ta strona została uwierzytelniona.

Co usłyszawszy, ów krzyknął, jakby bólem nagłym przeszyty, i rozwiał się we mgłę znikomą.

∗             ∗

A potem wstał Srebrnołuki z drążoną formingą w dłoni i szedł ku Świętym Mężom, a za nim szło zwolna dziewięć Muz, do dziewięciu białych kolumn podobnych. Przelękłe Muzy stanęły przed sądem, jak skamieniałe, bez tchu w piersi i bez nadziei w sercach, lecz Promienisty zwrócił się do Pawła i począł mówić głosem do cudnej muzyki podobnym:
— Nie zabijaj mnie. Panie, i obroń, albowiem wskrzesićbyś mnie musiał. Jam kwiat duszy ludzkiej, jam jej radość, jam światło i jam tęsknota ku Bogu. Ty wiesz najlepiej. Panie, że nie doleci pieśń ziemi ku niebu, jeśli połamiecie jej skrzydła, — więc was zaklinam, o Święci, nie zabijajcie Pieśni!
I nastała chwila milczenia. Piotr wzniósł oczy ku gwiazdom, Paweł położył dłonie na rękojeści miecza, wsparł na nich czoło i zadumał się głęboko.
Wreszcie podniósł się, spokojnie uczynił znak krzyża nad promienną głową bożka i rzekł: