Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/089

Ta strona została uwierzytelniona.

w danej chwili był szczęśliwszym, lub pragnął uchodzić za szczęśliwszego od innych. Wogóle jednak złośliwość posuwała się do tego stopnia, iż mówiono, że pani Helena ma kogo innego na zimowy pobyt w mieście, a kogo innego na sezon letni. I Świrski wiedział o tem wszystkiem. Wiedział nawet więcej od innych, gdyż niejaka pani Broniszowa, którą znał swego czasu w Warszawie, blizka przyjaciółka pięknej wdowy, opowiadała mu o jakimś ciężkim wypadku pani Elzenowej, zakończonym równie ciężką chorobą: »Co się ta biedna Helenka wówczas nacierpiała, to Bóg jeden wie, i może to On w miłosierdziu swojem sprawił, że to przyszło przedwcześnie, by ją od większych cierpień moralnych uchronić!...« Świrski przypuszczał wprawdzie, że ów »przedwczesny wypadek« mógł być zupełnem zmyśleniem, niemniej jednak niepodobna mu było mieć złudzeń co do przeszłości pani Elzenowej, a przynajmniej niepodobna mu było wierzyć, by to była kobieta, której możnaby bezpiecznie powierzyć swój spokój.
A jednak, te wszystkie wiadomości, budząc jego ciekawość, pociągnęły go właśnie ku niej. Posłyszawszy o jej pobycie w Monte Carlo, zapragnął, może w zamiarach nie całkiem uczci-