Kresowicz zaś mówił dalej, oblewając jej twarz gorącym oddechem.
— Kocham, a nic nie mam do stracenia! Straciłem zdrowie, zgubiłem przyszłość i spodliłem się!... Nie mam nic do stracenia! — rozumie pani? Wszystko mi jedno, czy tu na twoje wołanie wpadnie dziesięciu, czy stu ludzi... Ale dla pani to nie wszystko jedno! Potem odejdę — i tajemnica zginie — przysięgam!
Pani Elzenowej chodziło już tylko o zachowanie pozorów, które kobieca hypokryzya zawsze usiłuje zachować, i o oszukanie samej siebie.
Więc zwróciwszy oczy, pełne sztucznego przerażenia, na jego twarz, podobną rzeczywiście do twarzy waryata, spytała:
— Czy pan mnie chce zabić?...
— Chcę zapłaty — nie pieniędzmi! — odpowiedział zdławionym głosem.
Poczem zbladł jeszcze bardziej, chwycił ją i objął, a ona poczęła się bronić. Ale czyniła to tak, jak kobieta mdlejąca, której przestrach odjął przytomność i siłę.
Świrski, dojechawszy do Ville Franche, wysiadł i udał się do portu, albowiem przyszło mu