kopty, ale licho wie gdzie. Proszę być spokojną.
I to rzekłszy, spojrzał na nią ze współczuciem swemi uczciwemi oczyma, a po chwili rzekł:
— Biedne dziecko!...
Poczem odszedł — i jął znów odsuwać stalugi na dawne miejsce, a jednocześnie mówić:
— Nic dziś z pozowania. Pani jest nadto wzruszona. Jutro weźmiemy się do roboty od rana, a dziś pogadamy trochę. Kto mógł się domyślić, że Marya Cervi jest Polką! To dziadek pani jest Polak? Tak? Żyje?
— Żyje, ale od dwóch lat nie chodzi.
— Jak się nazywa?
— Orysiewicz — odrzekła, wymawiając trochę z cudzoziemska.
— Znam to nazwisko. Dawno z kraju?
— Dziaduś sześćdziesiąt pięć lat nie był w kraju. Przedtem był w wojsku włoskiem, a potem w banku w Nizzy.
— W jakim wieku?
— Dziaduś ma blizko dziewięćdziesiąt.
— Ojciec pani nazywał się Cervi?
— Tak. Ojciec pochodził z Nizzy, ale służył także w wojsku włoskiem.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.