widok ślicznej, świeżej twarzy dziewczyny ogarnęła go nawet radość.
W pracowni było już wszystko przygotowane, stalugi zatoczone, sofka dla modelki wysunięta i przykryta odpowiednio. Pani Lageat otrzymała najsurowszy rozkaz niewpuszczania nikogo, choćby do pracowni zgłosiła się »sama królowa Wiktorya«.
Świrski to rozsuwał, to zsuwał zasłony, przykrywające okno w pułapie — lecz ciągnąc za sznury, spoglądał ustawicznie na swoją wdzięczną modelkę.
Tymczasem panie Cervi zdjęły kapelusze, i panna Marya zapytała:
— Co teraz trzeba robić?
— Teraz trzeba przedewszystkiem rozpuścić włosy — rzekł Swirski.
I zbliżył się ku niej, ona zaś podniosła obie ręce do głowy. Widać było, że ją to zawstydza i wydaje jej się dziwnem, ale zarazem miłem. A Świrski patrzał na jej zmieszaną twarz, na spuszczone powieki, na przegiętą w tył postać, na wykwintny rysunek bioder — i mówił sobie, że w tym wielkim śmietniku nicejskim odkrył podwójną, prawdziwą perłę.
Włosy spadły po chwili na ramiona. Panna
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.