chwilami ogarniały go wątpliwości, czy ten sam potworny jej egoizm, zmieniony na obrazę, nie popchnie jej do jakiego szalonego czynu.
Przypomniał sobie, że była w jej charakterze i pewna zawziętość i pewna stanowczość — i niemało odwagi. Wzgląd na dzieci powinienby ją wprawdzie wstrzymać, ale czy wstrzyma? czy jej o te dzieci istotnie chodzi? I na tę myśl, co mogłoby się stać, włosy powstawały mu na głowie. Poruszyło się w nim sumienie, i chwyciła go znów głęboka rozterka wewnętrzna. Obraz panny Cervi przesuwał mu się co chwila przed oczyma, budząc jakby żal gorzki i niezmierny. Powtarzał sobie wprawdzie, że jedzie zerwać i że zerwie stanowczo, na dnie jednak duszy czuł ogromny niepokój. Co będzie, jeśli ta kobieta zła, próżna, ale zawzięta, powie mu: »Ty, albo morfina!« I jednocześnie, obok trwogi i niepewności, rodził się w nim niesmak, albowiem wydawało mu się, że tak postawić kwestyę mogła chyba jakaś fałszywa bohaterka, należąca do »złej literatury«.
A jednak — co będzie, jeśli ona ją tak postawi? W świecie, zwłaszcza w nicejskim, dużo jest kobiet, należących do »złej literatury«.
Wśród tych myśli i wśród kłębów siwej ku-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/168
Ta strona została uwierzytelniona.