Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

obowiązkiem naszym, płynącym z poczucia sprawiedliwości. Modrzejewska tu pracowała lat kilkanaście, podniosła instytucyę, wyszlachetniła repertuar i smak publiczny, podniosła szacunek dla sztuki i w nas i w aktorach, którzy chcąc nie chcąc musieli dopasowywać się do niej... a nakoniec mimo powodzeń, sławy i uznania, którem otoczono ją za granicą, wróciła do dawnego gniazda. Tu nikt nie zapomniał, czem była i czem jest wielka artystka. Wobec tego przekonania, wobec poczucia, że ona sławy nam przyczynia, a sercem nie opuszcza, choć tysiące rąk wyciągają się do niej za oceanem — nie ostoją się ci, którym wielkość i sława artystki solą w oku się wydaje. Gdzie mówi całą piersią publiczność, tam milczeć musi klika — inaczej bowiem może się zdarzyć, że tchnienie piersi ogólnej pójdzie na klikę jak na świecę i zdmuchnie.
W następnej kronice pomówimy obszerniej o wszystkiem, o czem nie zdołaliśmy pomówić w obecnej. Być może, że owe mieszaniny lepiej z czasem wydadzą się czytelnikom, gdy pióro przyzwyczai się do zadania, a czytelnicy do pióra.

II.
Występy Modrzejewskiej. — Wspomnienie. — Talent i sceptycyzm. — Jako warszawski sceptycyzm się rozpłakał. — Zostań czy pamiętaj? — Warunki miejscowe. — Nieco o teatrze i tem, co się go tycze. — Co lepiej? — Siły wewnętrzne. — Mamy szkołę polską, czy polskie malar-