rach została artystka, przed którą świat stoi otworem i która musi czuć przy ramionach coś nakształt skrzydeł. Może na nich lecieć swobodnie, bardzo swobodnie na dalekie widnokręgi; może służyć sztuce — nie nadziei, że po pewnej liczbie lat urzędowania dostanie emeryturę; może być ogniskiem, koło którego wszystko się skupia, nie kręcić się jak słonecznik za jakiemś pyzatem słońca obliczem; może żyć w szerokim świecie artystycznym, nie — w udzielającym audyencye. Należy to wszystko zrozumieć. Należy odczuć, jak skrępowaną w swej artystycznej działalności czuje się tu wyżej uzdolniona osobistość, i wyobrazić sobie położenie wielkości, która dlatego właśnie, że jest wielkością, czuje się jednocześnie ciężarem. Kto sobie z tego zda sprawę, ten zamiast: »Zostań!« będzie wołał tylko: »Pamiętaj!« Gdybyż przynajmniej zostać było to służyć narodowej scenie — słodkoby było zostać; ale zostać i skarb wydawać po groszu i marnować się — to żadna zasługa, a ciężka dola.
Takie moje zdanie, na którego poparcie mógłbym przytoczyć liczne dowody, zwłaszcza, że chodzi mi tylko o przekonanie czytelników; a że tam komuś mogę się niepodobać, tem gorzej dla owego kogoś. Niniejszem wymierza się sprawiedliwość. Publiczność, która płaci i podtrzymuje instytucyę, ma prawo wymagać, by instytucya spełniała jak należy swe zadanie. Ma np. prawo
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/039
Ta strona została uwierzytelniona.