bólu, tęsknoty, radości, gniewu, nadziei i zwątpienia — dźwięk w niej osobny. Czasem poeta zmęczony zapomina o wszystkiem, miłość przezwycięża gniew i żal. Dowodem pieśń XXXI:
Gwiazdko złota na chmur fali,
Pozdrów lubą mą w oddali —
Powiedz jej, że mimo zdrady,
Tęsknię za nią, chory, blady.
Czasem sądzi, że to złość ludzka wbiła się klinem w ich szczęście i mówi:
Wiele ci o mnie mówili,
A cierpką była ich mowa;
Lecz co mą duszę dręczyło,
O tem nie rzekli ni słowa.
W ostatniej zwrotce znów ogarnia go rozpacz, poczucie upokorzenia i pogarda:
A jednak rzeczy najgorszej
Nie dosłyszały twe uszy,
Tę rzecz najgorszą, najgłupszą,
Ja sam tłumiłem w swej duszy.
Tłumił i nie przytłumił. Jego pogarda, ironia, złość, żal, to tylko różne mniej lub więcej bolesne formy miłości — i sam się łudzi, gdy mówi:
Nie szemrzę już — choć serce pęka moje,
Straciłem cię, lecz gniew już przycichł we mnie.