W tem leży znaczenie tej miłosnej epopei.
Zresztą mówią, że w duszy straszliwego szydercy do ostatniej chwili płakało coś za ową »wiosną«, a może i za tą, która była najpiękniejszym jej kwiatem.
Co się z nią stało? Zapewne poszła za mąż, miała dzieci, trzy lub cztery pokoje od ulicy, potem zmarszczki, a potem... mniejsza o to!
»Pierwszą część wykonał artysta, inne literat, którego obowiązkiem jest skończyć powieść«, Słyszałem takie zdanie o ostatnim utworze Sewera, zatytułowanym: »Bratnie dusze«, i zgadzam się z niem. Niedość jest ułożyć sobie plan powieści, wymyślić osoby, intrygę i zakończenie; trzeba jeszcze widzieć wyobraźnią owe postacie, i kochać je, i umieć całą moc subjektywnego uczucia przelać w ich serca. Wówczas dopiero zarysują się mocno, z ciepłem i z życiem. Każdy czytelnik pokocha małego Karolka i małą Jess, bo je kochał Sewer. Jess — była nawet faworytką autora. Ubierał on ją, czesał i mył, kupował jej pończoszki i rękawiczki, odprowadzał na pensyę i do teatru, tak, jakby to czyniła zakochana w dziecku matka, więc kupił odrazu sympatyę wszystkich patrzących na ten ser-