i żałujących za grzechy kawalerów, że nie może być nic piękniejszego w życiu nad owo zejście się dróg zrazu odległych, na którem to zejściu dwoje ludzi podaje sobie poczciwie, jako mąż i żona ręce i idzie dalej wspólną drogą. Co w tej wspólnej pielgrzymce na drodze znajdują, nad tem się nie rozpiszę. Więc zapewne ciernie i szczęście. Ale to ostatnie, choćby polegało tylko na usuwaniu kolców z pod ukochanych nóg, więcej zapewne jest warte, niż cała piosenka »Wiwat kawalerski stan«! Potem znajdują także małe i bardzo drogie »bobo«, potem naprzemian ciernie, kwiaty, boba, a wreszcie droga spływa w zorze zachodu i w nieskończoność i w wieczyste uspokojenie. Żałuję, że ten obrazek nie wypadł mi pod koniec fejletonu, bo zjednałbym sobie nim sympatye wszystkich bezżennych i wszystkich wierzących w znaczenie rodziny; a gdyby jaki żonaty malkontent mruknął, że różnie bywa, gdyby jaka zamężna ofiara chciała twierdzić w chwili wezbrania małżeńskiego pesymizmu, że nigdy dobrze nie bywa, odpowiedziałbym słowami Gabryeli z »Kasi i Marynki« co następuje:
»Miłość jest w najczystszym pierwiastku swoim uwielbieniem dobra, cnoty, rozumu, zasługi; lecz w praktycznem zastosowaniu w dniach powszednich, w drobnostkach minutowych, które godziny i lata przeznaczonego nam do wyżycia wieku składają, miłość jest także osłoną błę-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/079
Ta strona została uwierzytelniona.