czyła się w niej z samodzielnością myśli. Dla człowieka, któryby ją ukochał całą duszą, byłaby ta czarnowłosa bezwarunkowem nieszczęściem.
Dlaczego? Odpowiedź daje sama Gabryela w dalszych określeniach, czem ma być miłość. Mówiąc o pewnym panu Nepomucenie w tejże samej powieści, który kochał nad życie inną Marynię, autorka tak kończy:
»Bujna to była, tylko trochę płynna natura, niedostatecznie w kształt pewny ujęta, potrzebująca ograniczenia, zakonu, reguły; dobry instynkt ciągnął go ku tej jedynej, która jego niedostatek w obfitość, jego niedoskonałości w najlepszość, jego grzechy w zbawienie przenieść mogła...«
Otóż »Czarnowłosa Marynia« z sercem roślinnem, bez woli, nie mogła dla nikogo być tą jedyną, która niedoskonałości w najlepszość, grzechy w zbawienie przemienia. Nie! ona potrzebowała być wzięta do haremu pana Filipa jako sułtanka, nie miała zaś siły zlać się z twardą naturą męską w jednego anioła, być czyjąś gwiazdą, czyjemś światłem przewodniem, czyjąś najlepszą duszy połową. Jej głowa umiałaby dostrzegać tylko złe i wadliwe strony, serce nie umiałoby ich wyszlachetnić!
Kobieta zupełnie roślinna może być dla kogoś szczęściem. Ten, kto ją chwyci, jak orzeł gołębia, jak lew antylopę, i poniesie gdzie chce,
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/085
Ta strona została uwierzytelniona.