Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/089

Ta strona została uwierzytelniona.

zwrócili się przeciw wszystkiemu co jest religijnem. Gdzieindziej, dzieje się inaczej. Sam Daniel rozumie to, gdy mówi: »Nie jesteśmy w Ameryce«. Skutkiem jednak takiego stanu rzeczy, widzimy we Francyi zjawisko jeszcze dziwniejsze: oto ateizm nie filozoficzny, ale polityczny. Radykalny doktor Bidache, przyjaciel Rochata, nie tyle nie wierzy w Pana Boga, ile Go nie cierpi, czego jawny dowód daje wykrzykując: »On nam już oddawna zawadza«. (!) Poniekąd myśli tak i Rochat. Zanik pojęć politycznych uważałby on za oswobodzenie się ludzkości z pod jarzma, które na niej ciąży od wieków w straszliwy sposób, dlatego też walczy z Kościołem i ze wszystkiem, co jego jest, a walkę tę, nieustającą, wytrwałą, poczytuje sobie za chlubę i najwyższy cel życia.
Jako wódz i głowa stronnictwa, dźwiga on ją na własnych przeważnie ramionach; nic więc dziwnego, że chwilami czuje zmęczenie wielkie i potrzebę spoczynku; wówczas ucieka z kraju, by choć przez kilka tygodni żyć poza polityką życiem prywatnem. W czasie takich wakacyi politycznych, podróżując incognito po Szwajcaryi, spotyka dwie Amerykanki, panny Henderson, z których jedna, imieniem Lea, opanowywa jego serce. Wśród gór, strumieni, jezior i wodospadów, rozkochany lew zapomina o całym świecie, ale obowiązek budzi go ze snu czarownego. Oto w zamku Ferney obchodzą rocznicę Vol-