jego zielnika«, przełożoną z czeskiego, a wyjętą z pisma »Narod sobe«, które to pismo było takiem wydaniem w Czechach, jak u nas »Ziarno«. Jest to króciuchna fantazya. Zwracam na nią uwagę dlatego, że jakkolwiek tak krótka, posiada jednak pełno wdzięku, jako obrazek, którego kształt zewnętrzny, ukrywający symboliczne znaczenie, został poczerpnięty z przyrody. Autor prowadzi nas o zmierzchu do lasu i każe nam się wsłuchiwać w życie roślinne. Więc oto ostatnie blaski słońca pozłacają jeszcze korony sosen, ale na dole jest już ciemno; najmniejszy wiatr nie kołysze leszczyną, czasem tylko ozwie się jeszcze nawpół senny świegot jakiego ptaka, układającego głowę do snu pod skrzydło; zresztą słychać tylko szepty drobiazgu leśnego: rozmaitych mchów, przelaszczek, sasanków, które niegdyś były czemś innem na świecie, a dziś zaklęte w postacie roślinek, marzą wśród pogodnych nocy o tem, czem były, i wspominają życie dawniejsze. Te dzwonki np. czyli kampanule, to serca prawdziwych dzwonków srebrnych lub mosiężnych. Każdy z nich za życia dzwonił ludziom, a po śmierci dusza jego stała się kwiatkiem leśnym. Teraz właśnie prostują główki operlone przez rosę i opowiadają swe dzieje. Posłuchajmy ich rozmowy. Jeden oto brząkał niegdyś na rzędzie pysznego rumaka należącego do pięknej i bogatej pani, otoczonej hołdami, podziwem i uwielbieniem: wszyscy ją ko-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.