Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.

kiedyś władzę kosztem prawdy. Jeśli równowaga zupełna i bezwzględnie doskonała jest niemożliwa, zdrowy rozsądek nakazuje się starać, by przynajmniej nie znikła zupełnie. W każdym razie może ona i powinna stanowić kryteryum. Pod jej chorągwią ma stać zastęp krytyków. Gdzieindziej zboczono w kierunku Zoli do tego stopnia, że chłop niepijany, nie mający czkawki, nie wydaje się już prawdziwym. U nas do tego nie doszło. Ci, którzy malują lud, nie zapominają, że w bycie jego poza wódką, kłótnią, serwitutami — są choćby tylko takie porywy, które podlaskiemu Matysiakowi każą krzyczeć do księżyca: »Oj ta dana! oj dana!!...« Anczyc nie maluje »kmiotka« idealnego, który kocha plebana, a poświęca się za pana, i jest jednocześnie greckim mędrcem i aniołem w kożuchu, ale też nie maluje go tylko jako złodzieja i pijaka, zasługującego z tych właśnie powodów na sympatyę świeżo wypieczonych filantropów... W podobnej mierze umie się do pewnego stopnia utrzymać i inny pisarz, który świeżo na polu ludowem wystąpił, a o którym właśnie chcę mówić.
Jest nim Galasiewicz. Dramat ludowy: »Czartowska Ława«, napisany przez Galasiewicza, ściąga dotychczas tłumy publiczności do teatrzyku w Alhambrze. Widzów zajmuje i treść, dlatego że jest ludowa, i sztuka, dlatego że jest napisana z prawdziwym talentem, i autor, dlatego że dotychczas nikt o nim nie słyszał. »Czar-