I na tem koniec. — Na obronę »Zemsty pani hrabiny« można powiedzieć to tylko, że była ona pierwszą próbą, powtóre: objawem poniekąd naśladowniczym salonowej komedyi francuskiej, zatem nie rzeczy istotnego natchnienia i tego czegoś, co człowiekowi piszącemu mimowoli kładzie pióro w rękę; nakoniec, że sfera jałowa nie dodała sama z siebie nic do dobrych chęci autora.
Na obronę jednak autora powiedzieć można co innego, a mianowicie, że następną jego sztuką była »Febris aurea«.
Nie wiem, co pisano o »Zemście pani hrabiny«, to jednak pewna, że bywają sztuki niedocenione trochę przez krytykę, a trochę przez publiczność. O »Febris« pisano pochlebnie, ale, ile pamiętam, nie dosyć pochlebnie, bo jest to jedna z lepszych sztuk, jakie po polsku napisano. Wyznaję, że nie wiedząc dokładnie, ile lat upłynęło między pierwszym utworem Sarneckiego a drugim, nie umiem sobie zdać genetycznie sprawy, jak autor »Zemsty« mógł napisać »Febris aurea«. Mówię to, nie dla osłodzenia pigułki, bo wogóle nie umiałbym się na to zdobyć, ale dlatego, iż takie jest moje przekonanie, które zresztą wielu podziela. Różnica między temi sztukami jest taka, że w »Zemście« jest chęć napisania komedyi i nic więcej, w »Febris« jest życie. Tu nie występują już malowane cacy-lale z salonów, ale ludzie, i to ludzie różnych
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.