Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

tarczy herbowej rozumie. Dlatego Kostrzewa, jako niepoczerpnięty z obserwacyi, najmniej jest szczerym pomysłem — a przytem i niepotrzebnym. Jest to poniekąd nawet zabawne to łaskawe popisywanie się tolerancyą dla świata, który o nią ani dba, ani jej potrzebuje. Sam Kostrzewa mówi o sobie: »Byłem między wami piątem kołem wozu!« — i ma słuszność. Wadą jest również, że Juliusz dopiero za namową doktora decyduje się na związek z Leokadyą. Mógł odmówić pieniędzy zawsze; gdy jednak się przekonał, ile Leokadya go kocha, nie miał prawa łamać takiego serca. Ale to są drobne usterki w stosunku do całości, która jest rozmaitą, bogatą i pełną świetnych scen dowodzących pierwszorzędnej siły dramatycznej. Dlaczego sztuki tej nie grają więcej? — trudno odgadnąć.
O obrazku scenicznym »Nad ranem« nie mogę dla braku miejsca rozpisać się w dzisiejszym numerze, dlatego odkładam go do czasu, w którym przyjdzie mi mówić o innych utworach Sarneckiego.


KONIEC TOMU CZTERDZIESTEGO SIÓDMEGO.