cenia uwagi na książkę Kubali, jako na dzieło, które poza swą wartością naukową jest dziełem ciekawem, wykonanem artystycznie i mogącem dostarczyć czytelnikom prawdziwie zajmującego umysłowego pokarmu.
Sama epoka jest nader ciekawą. Organizm Rzeczypospolitej psuł się coraz bardziej, a luźne formy państwowe nie były zdolne podtrzymać rozpadającego się olbrzymiego ciała. Za Zygmunta i Władysława nie zdołano podołać zadaniom ani wewnętrzym, ani zewnętrznym; za Jana Kazimierza poczynały się skutki spaczonych zasad państwowych i chybionych celów. Nie brakło jednak ludzi, którzy widzieli jasno. Niejednemu przychodziła myśl, że kraj nie wytrzyma wszystkich grożących mu burz, i dlatego wołano o reformę.
Czas też to dla historyka malarza wielce ponętny. Do żadnych innych chwil narodowego życia nie możnaby z większą słusznością zastosować słów poety: »albowiem była to epoka krwawa, i naród cały był na koniu w polu...«[1]
W takich chwilach zależy wszystko od sternika; p. Kubala więc słusznie zaczyna swoje szkice od portretu królewicza Jana Kazimierza. Widzimy go od lat najmłodszych, bo jak Kubala twierdzi: »Nic tak nie odsłania człowieka, jak historya jego młodości«. Portret nie wypada na korzyść królewicza. Natura nie obdarzyła go nawet zdrowiem i zasobem sił fizycznych,
- ↑ Cytat z Beniowskiego Juliusza Słowackiego