Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

Wody, Korsuń, Piławce, Zborów — wypłatą z lichwą.
»Strugi krwi płynęły dorzeczem do Pleszwy, ciała ludzkie tamowały bieżącą wodę. Ręce żołnierzom omdlewały od rzezi. Dwadzieścia dwa tysiące ciał ludzkich zaległy okolicę. Dopiero noc ochroniła resztę ofiar«.
Tak skończył się ten najbardziej krwawy epizod z tych długich domowych, bratobójczych wojen.
Dzień straszny dla zwyciężonych, smutny i dla zwycięzców. Rozumiano to już wówczas. Podczas gdy po zwycięstwie nad Tatarami radosne »Te Deum« brzmiało w całym obozie królewskim, teraz nie przyszło do głowy nikomu śpiewać lub weselić się. W obozie zapanowało głuche milczenie, jakby żal było żołnierzom tej strasznej konieczności, kwoli której przelano tyle krwi. Samotny orszak monarchy, jadąc nocą przez pola, na których przy blasku księżyca widać było tysiące ciał uśpionych na wieki — płakał.
I pomimo że tyle przelało się krwi wówczas i później — rzecz godna uwagi i zastanawiająca — pamięci tych czasów nie towarzyszy nienawiść.


Do objawów w sztuce, które słusznie możnaby podciągnąć pod kategoryę rara avis, należy obraz