Krudowskiego, przedstawiający »Powrót z Golgoty«. Przy najlepszych chęciach trudno zaprzeczyć, że malarstwo religijne przeżyło się w nowszych czasach. Nie znaczy to wcale, abyśmy twierdzili, że przedmiot religijny, jako taki, nie może absolutnie dostarczyć artyście materyału do tworzenia, widzom zaś artystycznych wrażeń, i że wogóle nie jest wart palety i pendzla. Przeciwnie — przedmiot pozostał tem, czem był; ale raczej artystom dzisiejszym brak siły do samodzielnego na tem polu tworzenia, przedewszystkiem zaś brak im szczerości uczucia, która jest duszą dzieł dawniejszych. Dziś technika malarska postąpiła niezaprzeczenie, a obrazy religijne malowane są nieraz poprawniej niż były dawne arcydzieła; mimo tego jednak nie przestają być dziełami tylko biegłości artystycznej, nie zaś prawdziwego i oryginalnego natchnienia. Dzisiejszy malarz Bonnat za wzór do swego Chrystusa bierze umierającego szpitalnika i, malując jak mistrz, nie podaje mu jednak nic ze swej duszy, — dzieło zatem jest wprawdzie realnym obrazem mąk konającego człowieka, ale nie przestaje być zimnem.
Płótnom Bétselière’a nie można zgoła nic zarzucić. Dwa lata temu nagrodzono w paryskim salonie złotym medalem jego »Chrystusa uciszającego burzę«. W rysunku niema ani jednej omyłki. Postacie są piękne, pozy również, burza wraz z rozkołysaną wodą cichnie widocznie
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/044
Ta strona została uwierzytelniona.