Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/048

Ta strona została uwierzytelniona.
XIII.
Chore Dusze. — Powieść Kraszewskiego (dwa tomy). Wydanie Gebethnera i Wolffa.

...»Cisza smętna, grobowa leżała nad olbrzymią w ruinach tysiącoletnich stolicą, ledwie niekiedy szmerem jakimś powierzchownym lub dźwiękiem wieczornym dzwonków klasztornych przerywana.
»Smutek wiekuisty ludzi tęskniących duszami ku czemuś nieokreślonemu, upragnionemu i niedoścignionemu, ciężył nad tymi wspaniałymi gruzami, ponad którymi nowe gmachy i wskrzeszone życie chórem z ruinami mówiło: Człowiecze, nic niema wiecznego na ziemi.
»Lecz ponad ziemią przyciśniętą dusznymi opary jaśniały wiekuiste niebiosa wypogodzone, na których gdzieniegdzie migotały już z ciemności główki gwiazdek promieniste...
»Na ziemi smutno było jak w grobie, na niebiosach pogodnie, jasno i spokojnie. Tu w tem mrowisku na rumowiskach poruszało się życie zbolałe, tam błyszczały śmiejące się wiekuiste światełka, wśród najestetycznie rozpostartych przestrzeni eteru.
»I chciało się w tej chwili patrzeć w górę, aby nie widzieć co się dzieje pod stopami. Tu życie miało fizyognomię śmierci, tam śmierć gasnących aerolitów jaśniała życiem.
»Są wszędy smutne wieczory takie, nawet