Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.

złoty środek, taki wystarczający do wszystkiego, nie wystarcza jakoś w zetknięciu się z Hamletem; jego wymowa nie dopisuje mu również. Ale właśnie może dlatego Hamlet, choćby nie udawał waryata, lub nie zwaryował naprawdę, uchodziłby co najmniej za człowieka dziwacznego — Poloniusz zawsze za mądrego rajcę królestwa. Kręci się więc ten rajca wszędzie: między dworem a Hamletem, między Hamletem a królową, i wszędzie wścibia swoje wytarte trzy grosze. Tymczasem burza wzbiera, z której ten głupiec nie zdaje sobie sprawy; wypadki rosną tak, że ów łokieć rozsądku daje coraz fałszywsze rezultaty, a wreszcie »stare dziecko« ginie w zawierusze pod ręką Hamleta.
W królowej widzi Spasowicz tylko samicę. Ofelia również według niego »pływa jedynie w morzu słodkiej zmysłowości«. Jej miłość do Hamleta jest tylko panieńskim zmysłowym pociągiem do mężczyzny. Okazuje się to w czasie jej waryacyi, gdy już zmysłowości nie krępuje rozum i wzgląd na świat. Ofelia śpiewa wówczas tylko o zakochanej dziewczynie, która poszła do komnaty swego kochanka, a:
»On się zerwał, drzwi otworzył, wdziewa szatę ranną...« — i nie wypuszcza już od siebie dziewczyny. Prelegent zdaje się twierdzić, że Szekspir chciał w Ofelii stworzyć właśnie tylko taki typ słodkiej, biernej, ale przedewszystkiem zmysłowej dziewczyny. Co do nas, wątpimy, czy