wszystkich idei zacnych, humanitarnych i pełnych światła, jakie przyniesione zostały przez nowsze czasy na grunt polski. Lubo szlachcic — i lubo przesiąknięty nawskróś tradycyą, i rodową i religijną, był i został całe życie tolerantem. Co więcej, zapalał się nawet do każdej nowej idei: witał ją jak entuzyasta, który ze wszystkich sił duszy pragnie dobra dla ludzi. W innem społeczeństwie taki człowiek, łączący tak silnie dawną tradycyę rodową z ideami demokratycznemi, byłby niemal niezrozumiały. U nas można go sobie wytłómaczyć. Był on szlachcicem miernego stanu, szaraczkowym — owoż i w samych tradycyach, jakie wyniósł z domu i rodu, leżały idee równości i pewnej demokracyi szlacheckiej, która mało stosowana w praktyce, istniała jednak w teoryi, w ideach, i skrystalizowała się w przysłowiu o szlachcicu na zagrodzie. Bez kwestyi, przysłowie to nie żyło nigdy życiem rzeczywistem, ale nie mniej wskazuje na ideał świecący dawnej szlachetczyznie. Owóż dziecię tej szarej szlachetczyzny musiało mieć serce łatwo przystępne dla wszystkich podmuchów nowszych czasów. Rzeczywista niedola poruszała Syrokomlę, i jakoczłowieka i jako artystę, — stąd jego miłość do ludu, tak szczera i gorąca. Spasowicz, rozbijając biografią Syrokomli na pojedyńcze ustępy, opowiada je nie w ciągu, ale wówczas, gdy mu tego potrzeba do wyjaśnienia wszelkich wpływów, jakim pod-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.