XIX wieku mógł idealizować takie rzeczy, o jakich Matuszewicz opowiada jako o najprostszych w świecie, a Koźmian wspomina z obrzydzeniem. Trudno zrozumieć i nie potępić.
W »Przygodach« idealizuje się karność domową, której wyrazem jest kańczug. »Senatorska zgoda« jest obrazem takich stosunków, w których szczęśliwy koncept ratował sprawę publiczną, a gdyby nie koncept — to sprawa poszłaby na marne. Nakoniec »Sejmik«, to burdy, intrygi, jak u Matuszewicza, i wydobyte gołe szable na sejmiku. Takież to rzeczy idealizuje poeta? Z drugiej strony mógł poeta XIX wieku napisać wiersz:
«Starsza, bracia, słucka fara
Niż luterska krzywa wiara!»
Wygląda to co najmniej dziwnie. Trzeba się jednak temu bliżej przypatrzyć. Czy Pol istotnie idealizuje te ciemne strony XVIII wieku? Przedewszystkiem: Gdzie, w którem miejscu i w jakim wierszu poeta wynosi to życie dawniejsze, właśnie w jego wadach i narowach? Czy można przypuścić, by nie pierwszorzędny nawet poeta, niepospolity umysł, jakim bądź co bądź odznaczał się Wincenty Pol, ale nawet pierwszy lepszy człeczyna, obdarzony szczyptą zdrowego rozsądku, mógł w XIX wieku uważać siekaniny na sejmach, intrygi i pijaństwo za celne przymioty narodowe, które należało chronić? A jed-