nak Spasowicz oskarża o to Pola wyraźnie. Na str. 185 mówi krytyk, że poeta nawołuje, jak do raju, do Polski XVIII wieku. Na str. 193 bierze nawet za złe poecie wiersz: »...było złego wiele, ale miał cały tydzień przecież swą niedzielę«. Dziwna rzecz! Mybyśmy właśnie z tego wiersza wywnioskowali coś zgoła przeciwnego, a mianowicie, że Pol jasno patrzył na wiek XVIII, skoro przypuszczał, że złe mogło sześćkroć przeważać nad dobrem. Gdyby przytem sam poeta mówił, że starsza słucka fara, niż luterska krzywa wiara, możnaby go oskarżyć o zarzut sekciarstwa, ale jeśli to mówi jaki kasztelan z XVIII wieku, albo np. cześnik parnawski, to zaiste pan cześnik z owych czasów nie mógł inaczej myśleć, i Pol dla wierności obrazów, dla trafnego odbicia sposobu myślenia ówczesnych ludzi, musiał panu cześnikowi takie właśnie a nie inne słowa kłaść w usta. Inaczej byłby poeta kłamał, byłby tworzył manekinów, a nie ludzi prawdziwych. Gdy ktoś tworzy ludzi wieków dawnych, nie ma innego sposobu jak wcielić się w ich sposoby myślenia i odtwarzać ich takimi, jakimi byli. Jakżeż się rzecz ma z Polem? Oto w najbardziej inkryminowanych przed spasowiczowskim trybunałem utworach wprowadza on starego szlachcica, sięgającego pamięcią w wiek ośmnasty, który gawędzi poecie, poeta zaś spisuje rzecz nie od siebie, ale tak, jak mu ją podawano. Miałże zrobić tego starego szlachcica
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.