siejszem powieściopisarstwie francuskiem. Kto naprzykład jest jego Numa. Wielki i znakomity minister, przywódca stronnictwa — filar, na którym wspiera się silna budowa społeczna. To jedna strona. Był nieznanym adwokatem — został wielkim człowiekiem. Jest w nim jednak coś — koniecznie jest coś — mówi sobie czytelnik. Tak jest, objaśnia autor — jest południowiec — jest pęcherz wydęty obietnicami, jest blagier, który upaja się własnemi słowami — jest mówca, który w zamku Bayarda pisze sławną odezwę legitymistyczną, w której za wzór stawia rycerza bez plamy i bojaźni, a jednocześnie w tymże samym zamku uwodzi aktorkę, zresztą pozwalającą się uwodzić każdemu kto zechce. Jest to wielki człowiek na mównicy; mały w domu. Opinia go uwielbia, żona, która go zna lepiej, nim pogardza. I nie tylko jego zasadami, życiem, charakterem, ale i głową. Kto ma tedy racyę? Wszyscy. Numa jest wielkim i małym, głupim i mądrym, złym i dobrym, kłamcą i człowiekiem zasad — gaskończykiem i człowiekiem prawdy. Jest minusem względem jakiejś wyższej bezwzględnej sprawiedliwości, względem ideału, w który patrzy powieściopisarz, a plusem względem stosunków społecznych, które tak są liche, podłe, pełne kłamstwa, frazesu i hipokryzyi i mierności, że Numa jest naprawdę plusem. Numa ma tylko temperament — jako charakter jest nic nie wart, ale charakter społeczności jest
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.