Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

którzy z większą skwapliwością czytają każdą nowo pojawiającą się książkę Zoli po cichu — głośno takież same wypowiadają o naturalizmie i jego kapłanach zdanie, a co więcej, zdanie owo dostało się do krytyki i stanowi podstawę sądów dzisiejszych.
Jakoż niepodobna odmówić mu pewnej słuszności, z tem tylko zastrzeżeniem, że nie jest to jednak określenie wyczerpujące. Gdyby bowiem można na niem poprzestać, czembyśmy mogli wytłómaczyć, że literatura tak osławiona i potępiana zarówno przez poczucie moralne jak i przez dobry smak publiczności i krytyki, nie kruszy się i nie rozpada w nicość, dlaczego nie tylko nie schodzi na stanowisko literatury pokątnej, sprzedawanej za plecami policyi, ale utrzymuje się na pewnym stanowisku, i każe liczyć się ze sobą poważnym nawet umysłom. Wiek XVIII i rozcyganiony później romantyzm XIX wieku, dosyć wydały szkarad, te jednak przeszły i zniknęły bez śladu — i doprawdy, gdybyśmy doszli do przekonania, że organizm społeczny nie ma w sobie nawet tyle żywotności i zdrowia, by wyrzucić z siebie wszystko co jest trucizną — musielibyśmy zwątpić o ludzkości i jej przyszłym rozwoju. Ale nie mogąc tego przypuszczać, może lepiej będzie zastanowić się, czy ten nowy objaw literacki, poza swą jaskrawością, naganianą słusznie, nie ma w sobie jakichkolwiek innych warunków, które w dzie-