tier’a, ażeby dowieść, że o ile przez niemoralność danej książki będziemy rozumieli draźnienie imaginacyi, to Zola miał poprzedników, a więc ta jego strona nie może być poczytany za cechę wyróżniającą jego kierunek. Ale książka może być niemoralną jeszcze i w inny sposób. Unikając obrazów zmysłowych zbyt realnych, może jednak przez złudne sofizmaty, przez idealizowanie postaci upadłych, przez przedstawienie całej czczości i goryczy cnoty, podkopywać i burzyć podstawy moralne swych czytelników. Pani Mortsauf w Balzakowskiej »Lilii w Dolinie« nie zdradza swego męża. Nie umiała ona zwalczyć serca, które pokochało innego, ale umiała opanować siebie i uczynić stosunek swój do Feliksa stosunkiem czysto idealnym: była więc cnotliwą, przynajmniej według pojęć zwykłych o cnocie, i pozostała taką do końca życia. Ale gdy umierając żałuje, że była cnotliwą, i gdy autor układa tak przebieg wypadków względnie do wewnętrznego procesu tej chorej duszy, że czytelnik poznaje z nią razem, iż cnota jest czczą doktryną, która w pewnych wypadkach może tylko popsuć szczęście ludzkie, nie opłacając ofiary ani pogodą, ani spokojem, ani błogiem przekonaniem, iż się zrobiło dobrze — to wrażenie książki jest istotnie straszne. Każdy umysł, a zwłaszcza każdy wrażliwy umysł ogarnia wówczas zwątpienie. To samo da się powiedzieć i o pani d’Aiglemont w »Kobiecie trzydziestoletniej«. I ona
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.