piersi ludzkie będą zmuszone do oddychania zgniłem powietrzem i zatrutymi wyziewami ścieków miejskich, tem silniej będą tęskniły do czystej, zdrowej atmosfery szerokich pól, tak, jak tęskni do niej sam Zola w swojem »Dans l’herbe«. Możemy więc na korzyść naszego autora przenieść to porównanie w sfery moralne i powiedzieć: Im więcej czytelnik będzie wczytywał się w jego powieści, z tem większem upragnieniem będzie wyrywał się w stronę czystej i zdrowej uczciwości. Ale cóż z tego? Czy taka tęsknota do świeżego powietrza zmniejsza choć w części zgubny wpływ zatrutych wyziewów na płuca ludzkie? czy nie kazi krwi? czy nie powłóczy twarzy bladością? czy nie sprowadza chorób? Pocóż tedy mamy nimi oddychać? Tak dzieje się i z powieściami Zoli. W tych brudach, złych zapachach, wstrętnych zjawiskach i występkach nie rozmiłuje się dusza, ale się skurczy, zwiędnie, zachoruje na moralną anemię, straci zdolność odczuwania piękna, straci polot i zniży się, a w najlepszym nawet razie, to jest nawet wówczas, gdy wyrzuci ze swego moralnego organizmu autora wraz z jego książkami, zmarnuje i wyczerpie na to część sił, które mogłyby być spożytkowane inaczej, lepiej. Zaiste, jeżeli z pomocą Zoli, przez plugawe przykłady odwrotne, mamy dochodzić do poznania prawd prostych jak dwa a dwa cztery, tedy moralny pożytek z jego utworów jest więcej niż wątpliwy. Wiemy
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.