Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

jest wyjątkową. W tejże samej epoce panowania bonapartyzmu, przy tem samem zepsuciu płynącem z góry, słowem: przy takich samych warunkach socyalnych, rodzina Rougonów nie przestaje być rodziną chorą, może więc być rzeczywistą, może być fotografowaną z natury — nie myślimy temu przeczyć — ale jeśli ten wielki cykl powieści, zgodnie z założeniem realizmu ma przedstawiać ogólny obraz życia, jeśli ma być jego wykładnikiem i objaśniać jego prawa normalne, to jest jednostronny, a zatem fałszywy od początku do końca.
Zbierając w całym cyklu Rougonów, z pominięciem wszelkiej proporcyi naturalnej, przeważnie cienie, brudy i zbrodnie, nizkie popędy, posępne następstwa zboczeń mózgowych, pijaństwa, i podając ów zbiór jako naturalny obraz życia, Zola mija się z prawdą. W życiu bowiem i w naturze inna jest równowaga świateł i cieni. Za ściekami paryskimi są pachnące nizkie łąki Normandyi i skały Bretanii i wielkie, proste a majestatyczne tonie morza. Na krocie kobiet przebiegających ulice Paryża, macochy z »La Curée« i »Nany« są wyjątkami, i poza zmysłowym, czysto zwierzęcym popędem, istnieje miłość pełna równowagi wewnętrznej; poza potomkami waryatek i pijaków, istnieją i takie rodziny, jakie opisuje Edmund About w swojej »Miłości uczciwego człowieka«. Gdyby świat, który wzrasta, kwitnie, rozwija się, nie przewa-