żał nad światem umarłym i gnijącym, nie byłoby życia. Co więcej, te wszystkie dodatnie postacie i zjawiska stanowią ogromną, imponującą większość, inaczej bowiem wszelkie społeczeństwo rozprzęgłoby się natychmiast, a byt ludzki stałby się niemożliwym. Naturalistyczna więc powieść, pragnąca odbić w sobie życie, powinna odbijać całkowitą naturę i całkowitą jej równowagę, inaczej będzie kłamliwą, autor zaś jej przestanie być naturalistą, a stanie się zbieraczem potworności.
Zola chwyta wprawdzie na uczynku, ale nie życie, jeno zgniliznę. To już jest kwestya nie prawdy, ale osobistego smaku, za którym wolno nie iść nikomu, i który wolno potępić. Dickens jest bardzo realnym, niezmiernie prawdziwym i prawdziwszym od Zoli, właśnie dlatego, że posiada tę równowagę, w której świat panuje nad osobistym smakiem piszącego. Zwierciadło autora Dombeya odbija jednako proporcyonalnie światła i cienie. Nie pomija on zboczeń i występków ludzkich, ale przeznacza im właściwą rolę i nie lubuje się w nich. Za Kwilpa daje Nelly. Zoli brak takiej równowagi. Czytelnik może powiedzieć jemu i całej szkole: Nie oszukujcie nas i siebie samych; jeśli malujecie zbrodnię, ohydę, plugastwo, upadek kobiety, to nie czynicie tego ani w imię prawdy, ani w imię natury, ale dlatego, że sfera taka pociąga was łatwością czynienia spostrzeżeń
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.