i staje się stwierdzeniem na przykładach danej teoryi.
Innemi słowy: powieść objaśnia naukę — nauka wspiera powieść. Na pierwszy rzut oka jest to bardzo wiele. Romans oparty na takich podstawach nabiera powagi, prawdy i jest tak pozytywny, jak nauka sama. Nie będzie to już fantazya, ale raczej studyum, łączące charakter scyentyficzny z artystycznym.
Na pierwszy rzut oka, powtarzam, reforma to ogromna, a chwała reformatora należy się Zoli.
Dlaczegóż tedy nie mamy go uważać za założyciela nowej szkoły?
Przedewszystkiem dlatego, że ta rzekoma reforma nie dotycze artyzmu. Taki np. Dumas syn potrzebuje tylko dodać rozdział fizyologiczny do swej »Damy Kameliowej«, lub do któregokolwiek z romansów, aby zająć podobne do Zoli fizyologiczne stanowisko. To samo możnaby powiedzieć o Balzaku i Flaubercie; taką samą naukową powagą mógłby się osłonić nawet i Gaboriau. Pominąwszy właściwości talentów i większą lub mniejszą skromność obrazów, co właściwie stanowi tę różnicę, na której polega nowość? Oto de facto stanowi ją jeden rozdział zapożyczony od nauki, w którym mówi się o fizyologii, oznajmia się, że ojciec i matka, dziadek i babka bohatera mieli takie a takie skłonności — a zapewnia się czytelnika, że bo-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.