z fizyologią, z prawem dziedziczenia przypadłości krwistych i nerwowych, z działaniem fizycznych środków, z metodą przyrodniczych obserwacyi, słowem — z tem wszystkiem, co stanowi sumę literackich teoryi Zoli? I pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Napróżnoby ciągnąć doktrynę: ani rusz — nie da się ona do tej noweli zastosować. Co stąd za wniosek? Oto Zola chciał dowieść, że potrafi tworzyć rzeczy czyste i piękne w zakresie swej teoryi, a dowiódł, że potrafi je tworzyć poza teoryą, na podstawach obserwacyi, właściwej nie naturalizmowi w szczególe, ale realizmowi w ogólności, na mocy poczucia prawdy i piękności poza doktryną — na mocy talentu przedewszystkiem.
Zola posiada przytem temperament na wskroś powieściopisarski. Z tego powodu całą swoją teoryę umieszcza w przedmowie, bo gdy poczyna tworzyć, wówczas nawet najbardziej oderwane idee i stosunki przedstawiają mu się w kształcie obrazów. Stąd owa wysoka plastyka we wszystkiem, co pisze, albowiem posiada jednocześnie w wysokim stopniu dar uchwycenia danej rzeczy lub idei w taką formę, która najlepiej, najdotykalniej ją wyobraża. Jest to pierwszorzędny dar w powieściopisarzu. Montaigne powiedział, że trudność nie leży w pomyśle, ale w wykonaniu — i miał słuszność. Przypuszczam, że niejeden z nas umiałby się zdobyć na pomysł do bardzo pięknego obrazu — a jednak
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.