teczny pomawia go o przybycie do Warszawy dla podniesienia rocznego podatku, jaki od lat kilku na Warszawę nakłada. Otóż Kuryer grubo zbłądził. Pan Mikołaj Rubinstein przyjechał raz jeden tylko do Warszawy, przed dwoma laty, i przyjechał umyślnie po to, by dać koncert na korzyść rodziny ś. p. Moniuszki. Dochód przeto z koncertu tego otrzymany, nie był, jak Kuryer Świąteczny twierdzi, podatkiem na rzecz p. Rubinsteina ściągniętym, ale pozostał w kraju i posłużył na ulżenie bytu rodziny nieodżałowanego mistrza naszego. Odtąd pana Rubinsteina nie słyszeliśmy tutaj; a zatem zaśpiewaćby można Kuryerowi Świątecznemu to, co Bartolo w Cyruliku Sewilskim do wychowanicy swej śpiewa: «Więc skłamała Rozyneczka!» My tego nie śpiewamy, bo lubimy wyrażenia oględne, — ale cytujemy dla uwydatnienia ukrytej naszej myśli.
Skończywszy sprawozdanie nasze z wrażeń w obecnej chwili odniesionych, pragnęlibyśmy, dla zaokrąglenia formy, użyć formuły na końcu wszelkich sprawozdań i protokółów używanej, a która brzmi: «Na tem protokół ukończono». Jeżeli więc czytelników formuła ta zbytecznie nie razi, gotowiśmy, jak na dzisiaj, korzystać z niej, i oświadczamy, że «na tem dzisiejszy felieton ukończono».