każdy Warszawiak, dbały o drogi czas, poświęcony jest dla pierwszego lepszego «chama», któremu to dogadza wlec swoją furę najkrótszą drogą. Inne ulice, szerokie, wygodne, przez cały dzień nie usłyszą skrzypnięcia kola; wszystko sznurem idzie tamtędy, gdzie najciaśniej. Na to jeden tylko sposób: dla wszelkich transportów, tranzytowo na kołach przez Warszawę idących, powinny być wskazane ulice, któremi im iść nie wolno; co zaś do furmanek i wozów, które szeregiem idąc, ładunek swój odbierają lub składają w mieście, tym winno być nakazane zachowanie odstępów dostatecznych dla przejścia lub przejechania pomiędzy nimi. Zdarza się bowiem często, że na skręcie ulicy, do czterdziestu furmanek nieprzerwanym szeregiem się wlecze, a biednemu mieszczuchowi nic innego nie pozostaje, tylko upatrywać chwili, w której bez narażenia się na szwank na drugą stronę przedrzeć się zdoła.
Najgorszym punktem jest bez wątpienia Senatorska ulica od Miodowej do Zygmunta. Tam zawsze pełno fur, wozów, omnibusów, karet; czasem przyjdzie czekać i kwadrans, a może i pół godziny, zanim się przedostać można. Przy projektowaniu nowych komunikacyi miejskich czyżby nie racyonalniej było ulicę Miodową przedłużyć do Krakowskiego Przedmieścia, aniżeli tworzyć ulicę Włodzimierską, którędy raz
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/047
Ta strona została uwierzytelniona.