chce pozwolić! (inaczej nie byłoby tragedyi). Idź precz! (powiada), człowieku źle urodzony. Gdybyś to miał miliony, to co innego! idź precz! Tak powiedział kasztelan. Panna w płacz, on (ten młody) w płacz, ale potem ociera oczy i idzie (imaginujcie sobie państwo) do zbójców, aby zdobyć wymagane dwa miliony. Węzeł dramatyczny, zawiązany okropnie, ale rozwiązanie jeszcze okropniejsze. Oto jedzie się starać o pannę książę Gedymin, który zrobił ogromny majątek na cukrowniach (o czem już było). Młody człowiek (źle urodzony) napada na niego, zaczynają się bić. (A a!). Nadbiega kasztelan, nadbiega jego córka, wszyscy się zabijają; kto się nie zabija, ten bierze i umiera; sam sufler, bierze i ucieka ze strachu, a publiczność bierze i płacze.
Taki to jest ten okropny dramat. Czy myślisz, czytelniku, że to żarty! Dramat przysłany przecie na konkurs! Alboż to zresztą jeden taki? Jest tam i drugi, w którym św. Stanisław Szczepanowski nie zostaje zabity, bo jest potrzebny na końcu sztuki, jest tam zapewne i więcej podobnych, wobec czego doniesienie Kuryera Warszawskiego o impresaryu, przybyłym tu z Krakowa, nie ma w sobie nic nieprawdopodobnego. Impresaryo ów przybył tu, celem namówienia którego z artystów do wystąpienia w rolach gościnnych, w pewnym dramacie, w którym
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/058
Ta strona została uwierzytelniona.