biło. Środkowa operetka liryczna, której libreto stanowi znany poemacik Coppée’go «Przechodzień», ma, mówiąc nawiasem, prześliczną muzykę, i gdyby jeszcze wszystkie arye Zanetta występowały tak dokładnie, jak jego muskuły z pod obcisłego średniowiecznego kostiumu, całe przedstawienie nie pozostawiałoby nic do życzenia. Wiele za to pozostawiała do życzenia nowa sztuka, nie ze względu na grę amatorów, która i tu, jak w poprzednich była bardzo dobra, ale ze względu na treść, która równie błaha jak w pierwszej, tem się jednak od niej różni, że jest do wysokiego stopnia mauvais genre.
Nie licowało to ani z aktorkami, ani z widzami; żałujcie bowiem, o czytelnicy, którzy wczoraj nie byliście w teatrzyku Dobroczynności, że nie widzieliście, jak dobrane, wypoliturowane, wyfraczone, wyrękawiczone i wykrawacone towarzystwo zbiera się od góry do dołu na owe przedstawienie. My tam nie rozmawiamy inaczej tylko po francusku lub, co jeszcze lepiej, po angielsku, tą piękną angielszczyzną, którą, kiedy pewien galicyjski hrabia, a raczej niepewien jako hrabia, właśnie dlatego, że galicyjski, powitał jednego ze znakomitych mężów stanu angielskich, ten ostatni powstawszy z kielichem w ręku, w zamiarze wypowiedzenia mówki dziękczynnej, wyraził przedewszystkiem żal, że nieznajomość polskiego
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/079
Ta strona została uwierzytelniona.