tak obronę, jak i zasłużoną apoteozę w bezstronnych i wolnych od wszelkiego nepotyzmu szpaltach pomienionego pisma — niektórzy twierdzą, że między redakcyą a Towarzystwem zaszedł związek daleko bliższy niż ten, jaki może zajść np. między wspomnionym bohaterem «Narwickim» a przyszłem dyrektorstwem w temże Towarzystwie muzycznem. Niektórzy chcieli nawet związek ten objaśnić stosunkiem kota do mleka, ale porównanie to odrzucam jako trywialne i nietrafne. Wiadomo, że jeżeli nawet redaktor piórem i słowem działał na czyjąkolwiek korzyść, to ani na swoją, ani na nikogo ze swoich; owszem, dawno nie widzieliśmy takiej bezstronności, z jaką redaktor popierał najzasłużeńszego p. «Narwickiego», bez względu na to, że między kandydatami do komitetu występował jego rodzony brat, który skutkiem tego o włos tylko co nie został przegłosowany. Ale tem większa to zasługa redaktora! Umieć poświęcić dla dobra ogółu nawet związki familijne było zawsze cechą dusz wielkich i wspaniałych, a podobnych przykładów sama tylko chyba starożytność dostarczyć może.
Ale wróćmy do samego Towarzystwa. Otóż wybory już skończone. Czytanie i spisywanie głosów odbyło się wczoraj, przy akompaniamencie niespokojnego bicia serc głosowanych kandydatów, przy mroku i rumianej zorzy wieczornej, zaglą-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.