Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

czyną? Nie brak zrozumienia rzeczy, bo każdy dobrze rozumie, że żadne Towarzystwo istnieć nie może, jeżeli stowarzyszeni nie wypełniają zobowiązań; nie brak środków, bo któżby się nie zdobył na pięć rubli rocznie — ale głównie: opieszałość. Ach, leniwi jesteśmy i opieszali tak, że możnaby nas za przykład podawać. Towarzystwo osad rolnych skarży się głosem wołającym o pomstę; Towarzystwo muzyczne ledwo już oddycha; a my, czytając ubolewania i jeremiady prasy, powtarzamy z całem zaufaniem w nasze dobre chęci: «Trzeba się będzie jutro wybrać zapłacić». I tak przechodzi dzień za dniem, ale że każde dziś ma swoje jutro, zdaje się nam więc, że każdej chwili można złe naprawić.
Któreś z pism ubolewało, że tysiąc ośmdziesięciu jeden członkom zalegającym w opłatach Towarzystwu osad rolnych, ani razu nie przyszło na myśl w ciągu 365 dni uiścić składkę; a ja zaręczam, że członkom tym chęć uiszczenia składki przyszła 365 razy w ciągu roku, ale za każdym razem odłożyli do jutra. Doskonałym przykładem takiego dojutrkostwa jest także Towarzystwo Dobroczynności. Czy też wiecie, czytelnicy, co się dzieje z poborem składki na drzewo dla ubogich? Jeżeli wiecie coś, to łaskawie mi powiedzcie, bo ja nic nie wiem. A tymczasem mamy dziś już połowę marca,