Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

a za piętnaście dni będziemy mieli kwiecień, dalej maj — i jeżeli pobór tak pójdzie, jak idzie dotąd, to w końcu, pieniądze już nie na drzewo, ale na lody ubogim, lub na inne napoje chłodzące, rozdane być winny; albowiem po ostrej zimie wielkich należy się spodziewać upałów.
Źle, źle, moi mili czytelnicy! Jesteśmy miłosierni jak Samarytanka, ale w imię miłosierdzia lubimy się niemiłosiernie wytańcować. Chętnie chodzimy na bale dobroczynne, koncerty, przedstawienia sceniczne; gotowiśmy zakładać kasy wsparcia dla wszelkiego rodzaju podupadłych panien, wdów i mężatek; gotowiśmy na każdy jęk nieszczęścia ruszyć workiem; gotowiśmy jakiemuś pozbawionemu paltota studencikowi dać dziesięć paltotów, bez względu, że potrzeba mu tylko jednego; gotowiśmy płakać nad flisakiem Swiechem, który utraciwszy ubranie, nie mógł wyjść na ulicę, jak ongi Epaminondas, ale kiedy chodzi o podtrzymanie instytucyi, niema nas; nagadamy się dziesięć razy więcej, a zrobimy dziesięć razy mniej, niż rzecz warta.
Nowym dowodem tego i muzeum przemysłowe. Co się z niem dzieje? Pisano o niem artykuły wstępne, dowodzono pożyteczności takiego zakładu, przekonywano się wzajemnie; za sam papier i atrament, jaki zużyto w tym przedmiocie, możnaby zakupić znakomitą część okazów do muzeum przemysłowego; ale potem przyszła