Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

pełnego zaokrąglenia jej odkłada swój «nieodwołalny wyjazd», z dnia na dzień, zniżywszy przytem ceny wejścia, które w pierwszej postaci były możliwe tylko wobec nadzwyczajnego entuzyazmu, jaki w publiczności budzili: pierwszy tenor i pierwszy sopran tejże opery.
Ów «nieodwołalny», a ustawicznie na powszechne żądanie odkładany wyjazd, da się chyba porównać z «jeszcze tylko bardzo krótkim czasem», jaki bawić tu już od dwóch miesięcy zamyśla słynne Muzeum Gassnera na Nowym Świecie. «Jeszcze tylko bardzo krótki czas» — mówią afisze na ulicach, powtarza człowiek rozdający przechodzącym programy, i donoszą ogłoszenia pism codziennych. Cóżby to znaczyło? Wprawdzie pojęcie czasu jest rzeczą nader względną; z tem wszystkiem nie sądzimy, żeby p. Gassner dlatego tylko, że jego woskowy żuaw kona codziennie od kilku lat przez 12 godzin dziennie, miał pogląd na czas, tak dalece od naszego różny. Ale ponieważ, jak wiemy, człowiek mimowoli ulega wpływom otoczenia, być więc może, że konwulsyjne robienie bokami woskowego konającego żuawa udzieliło się częściowo i jego panu, który skutkiem tego przewiduje, że «jeszcze tylko bardzo krótki czas» będzie się mógł produkować. Być może także, że podobnymi powodami można sobie wytłómaczyć pożyteczne bardzo, lubo może trochę za