wódki. — Mniejsze gorzelnie upadną jeszcze za dni naszych, a pozostaną tylko większe, jako przedsiębiorstwa fabryczne, na znacznych kapitałach oparte. Otóż, gdyby jedwabnictwo, które nader małego potrzebuje nakładu, zastąpiło z czasem przemysł wódczany, zyskaliby na tem obywatele jeszcze i z tego względu, że nie potrzebowaliby na spłacenie akcyzy zaciągać żydowskich długów, lub też sprzedawać produktu po cenach, jakie brodaty wierzyciel, przy nadejściu terminu długu, bez względu na ceny targowe nakłada.
Energiczny dzisiejszy zarząd spółki z pewnością nie da, na wzór dawniejszego, powodu do znanego żartu, że w naszem towarzystwie jedwabniczem — jedwab niczem. Możemy zaręczyć, że obecnie sprawy spółki będą przeprowadzane z energią i z wytrwałością, które mimo wszelkich przeszkód, nie dadzą nikomu zaspać gruszek w popiele.
Nakoniec i dziennikarstwo winno, choćby aż do znudzenia, zajmować czytelników tą sprawą. Będziemy wołali i napominali bez względu na zarzuty, że się powtarzamy zbyt często. Chcecie, byśmy się nie powtarzali, czytelnicy? Krótka na to rada: sadźcie morwy i hodujcie jedwabniki. Oto czego żądamy.
A teraz możemy przejść do dalszych spraw chwili obecnej.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.