Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.

tówki nie opłaci się, ale natomiast, żeby mieć ową złotówkę, nie należy innych truć i zatruwać. Co się tycze piekarzy, dawno wiemy co o nich trzymać. Ci, zaczepieni o bułki, bronią się. Wprawdzie nie bułkami, ale artykułami w kuryerach. Napisałbym ja i teraz o nich, to jest o piekarzach i bułkach, więcej, gdyby właśnie nie obawa, że mogę obudzić krytyczno-polemiczne zdolności w którymkolwiek z przedstawicieli kunsztu, i dam powód do nowej jakiej burzy w ogłoszeniach obudwu naszych kuryerów.
Dam więc pokój tej kwestyi, a przejdę do czego innego. Mówiłem, że nader szczęśliwy jestem, gdy stanie się w Warszawie coś ważniejszego. Takim ważniejszym faktem jest przyjście do skutku konkursu dramatycznego, którego sędziowie zostali już mianowani, o czem dzisiejsza kronika miejscowa gazety naszej szczegółowo objaśnia.
A propos wszelkiego rodzaju konkursów, żartobliwe języki rozpuściły wiadomość, że reporterowie różnych pism mają zamiar ogłosić drugi konkurs, na odszukanie Towarzystwa: Pośrednik. — Było to towarzystwo mające pośredniczyć w interesach między Królestwem a Cesarstwem. Zadanie, jak widzimy, nie małe, ale też i wypełnienie jego sumienne a mądre mogło było potężne przynieść owoce. Na nieszczęście, Towarzystwo jak w wodę wpadło. Możnaby przy-