Pozwolenie jest, grunt zapewniony jest, nawet jakie takie zwierzęta już są, brak tylko poparcia u publiczności. Poruszaliśmy już wielokrotnie ten temat, a da Bóg poruszać jeszcze będziemy nieraz. Redakcye pism chętnie otwierają swe szpalty i pośrednictwo ofiarodawcom. Składki mogłyby być małe, i bardzo małe, byle tylko wielka liczba osób wzięła w nich udział. Dowodzić pożyteczności instytucyi, potrzeby jej, wykazywać, ile zyskałaby na niej Warszawa, a z nią i kraj cały, byłoby powtarzać rzeczy znane i ogadane. Dziwna rzecz: każdy, byle niezbyt z natury ograniczony człowiek, wzięty z osobna, zgodzi się niezawodnie na konieczność ufundowania ogrodu. A tak! to konieczne, to konieczne: oto jest zdanie, jakie usłyszysz z każdych ust. — A więc trzeba dawać składkę? — Trzeba — odpowie każdy, i odłoży przesłanie jej do jutra. I odtąd jutra będą następowały po jutrach, a o składce ogólnej ani słychu.
Tępo idzie i bardzo tępo. — Gdyby tak jaki efektowny artykulik w którym z kuryerów o jakiejś nadzwyczajnej nędzy, pieniądze posypałyby się jak groch. Łatwo się unosimy, łatwo wzruszamy i łatwo zadość czynimy naszym uniesieniom i wzruszeniom; ale gdy chodzi o czyn rozwagi, o ofiarę obywatelską, nie dajemy jej, —
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.