ujrzeć teraz można z wysokości mostu lub zjazdu. Woda wystąpiła szczególnie od strony Pragi poza bulwary. Domy na Pradze, schowane za wałem ochronnym, zdają się spoglądać jakby z ironią przez wał na fale, tak dawniej dla nich zgubne i straszne. Park praski do połowy prawie pod wodą, która, wcisnąwszy się między aleje, gęste wierzby, jałowiec, potworzyła jakby stojące, mętne, ale spokojne jeziora. Saska Kępa również prawie całkowicie pod wodą: tu wzrok gubi się na tych ogromnych błękitnych obszarach wód, które zalały niedoścignione okiem przestrzenie. Wieczorem, gdy słońce zachodzi pogodnie, wówczas obszary te, odbijając błękit i słońce i zorze wieczorne, stają się jakby drugą zorzą, rozpiętą po ziemi. Czasem przed oczyma przesunie się maleńka łódka rybacka. Zjazd i most roją się mnóstwem ciekawych osób, które albo gubią wzrok w dali, lub przechylone przez poręcz mostu, wpatrują się w ogromne żółte fale, niby szybko i narwisto, a jednak z pewną potężną ociężałością posuwające się naprzód.
Piękna od kilku dni pogoda sprzyja tym ciekawym turystom.
Rzeczywiście pogodę mamy już stanowczo, a raczej wiosna stanowczo już nastała. W dzień, koło południa, bywa nawet gorąco; nakoniec
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.