Ta strona została uwierzytelniona.
XV.
Wielki magik Buchwaldy. — Sztuka, którą napewno widzieć będziemy. — Cyrk Salamońskiego i lwy. — Pan Texel. — Trochę o pogodzie. — Bruki i latarnie. — Boczne ulice — Oznaki wiosny w mieście. — Saski ogród. — Wszystko tak jak było. — Ogród Botaniczny. — Poetyczne uniesienie, po którem felietonista składa na tydzień pióro.
Zaczynam dzisiejszy odcinek od doniesienia wam, czytelnicy, wielce radosnej nowiny. Przyjedzie do nas profesor Buchwaldy. Nie wiecie kto jest? Dziwię się takiej ignorancyi, albowiem ja wiem już od wczoraj, to jest od chwili, w której nasza redakcya odebrała list i bilet wizytowy rzeczonego profesora. Otóż ten pan Buchwaldy jest wielki magik indyjski, który zgłębił wielkie tajemnice braminów i fakirów. Jest on sobie przytem, ni mniej ni więcej, tylko nadwornym czarownikiem króla syamskiego, który ozdobił go orderem «Pusamala». Otóż taki to mistrz, wsławiony za morzami, ma zawitać do naszego grodu Syreny. Nie martwcie się od-