Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

czyzna, ale niemczyzna wchodzi u nas w modę, z czego zresztą cieszyć się powinniśmy z całej duszy. Język to praktyczniejszy i potrzebniejszy u nas niż francuski. Zrozumieli to dobrze męscy przedstawiciele miejscowego i okolicznego patrycyatu, pół-patrycyatu i ex-patrycyatu, uprawiając od niejakiego czasu z całą zawziętością język niemiecki. Kto nie wierzy, niechaj pójdzie do cyrku, a naocznie i przekona się, i zbuduje widząc naszych młodych dżentlemenów, uczących się języka niemieckiego od miejscowych t. j. cyrkowych artystek. Doprawdy, nie umiemy znaleźć dość słów pochwały dla tego rodzaju edukacyi, daje ona bowiem znajomość obcych języków, a jednak nie jest zupełnie obca. Przeciwnie, jest nawet swojską, gdyż panny cyrkowe dają tylko młodym dżentlemenom lekcye, ale nad ogólnym kierunkiem ich edukacyi czuwają tutejszo-krajowcy, to jest starsi i wytrawniejsi dżentlemeni, których łysinki, lubo przez skromność starannie zakrywane, świadczą o długoletniem doświadczeniu; zdolności zaś pedagogiczne dowiedzione zostały i niejednokrotnie potwierdzone przez pierwszorzędne takie zakłady wychowawcze, jak Stępkowski, Bokiet, Franciszek etc., etc.
Że tedy młodzi dżentlemenowie, mając tak wytrawnych mentorów, a tak powabne nauczycielki, robią szybkie pod każdym względem po-